Dobra pizza na telefon
Zakład pomiędzy znajomymi nie mógł skończyć się inaczej – musiałem postawić każdemu po piwie. Ale po kolei – jak to się wszystko zaczęło.

Wśród kumpli znany jestem z tego, że potrafię dużo zjeść. Dużo i często, choć wcale nie wyglądam na pochłaniacza nie wiadomo jakich ilości jedzenia. To sprawia, że często wygrywam zakłady, bo sportowa sylwetka, wyrzeźbiona wieloma latami jazdy na rowerze, bywa myląca zwłaszcza dla tych, którzy nie znają mnie bliżej.

Tak też było i tym razem, gdy dobra zabawa przy piwku przerodziła się w licytację. Nawet nie wiem kiedy, ale sam zaproponowałem, że zjem największą pizzę, jaką znajdą i zamówią. Nie wiedziałem jednak, że wybiorą big city pizza, gdzie największy placek ma 60 cm średnicy…

Od początku robiłem dobrą minę do złej gry, ale ostatecznie się poddałem. Zjadłem mniej więcej 3/4 tej pizzy i miałem serdecznie dość. A że było nas sześciu, to kolejeczka wyszła całkiem pokaźna. Trzeba było postawić po piwie, ale kumplom to żadna strata. Dzięki temu do wieczora wszyscy mieli świetne humory.